Siwki - Wielkanocny obyczaj W drugi dzień Świąt Wielkanocnych największą atrakcją były siwki, nazywane także komedyjami lub komediantami. Był to również dzień Śmigusa Dyngusa i ogólnej wesołości. Ludzie wychodzili przed domy, było gwarno, ludno i beztrosko. Dziewczyny musiały zachować czujność, bo chłopacy biegali z wiaderkami wody i polewali, a na środku Rynku stała pompa, więc wody było pod dostatkiem. We wczesnych godzinach popołudniowych cała wioska oczekiwała na przemarsz przebierańców. Przed II wojna światową za siwki przebierali się mężczyźni „po wojsku", a w latach 50-tych siwkiem mógł być tylko chłopak dorosły. Stroje siwków przechowywano z roku na rok, a były one barwne i dowcipne. Z drugiej połowy lat pięćdziesiątych zapamiętałam korowód, w którym brały udział następujące postaci: - niedźwiedź, prowadzony przez mężczyznę, był niesforny, pomrukiwał, ryczał i wyrywał się na boki; za niedźwiedzia ubranego w baranicę z futrem na wierzch przebrany był wysoki, tęgi chłopak. Ten duet przypominał niedźwiednika - skomrocha oprowadzającego tresowanego niedźwiedzia; - baba i dziad; baba wysoka i tęga, dziad niski i szczupły chodzili od domu do domu i zbierali jajka, kiełbasę, a niekiedy i pieniądze; - młoda para w ślubnym stroju pchała głęboki wózek z lalką; - wąsaty listonosz roznosił gazety i pocztówki, za które należało zapłacić parę groszy; - lala, tj. kostium, na którym komediant z przodu przy pasku przyczepioną miał górną część lali, a z tyłu przy pasku przytroczona była dolna część kukły ubrana w spódniczkę; - konik, tj. biały strój, z przodu przy pasku był łeb konia przyczepiony do rzeszota w pionie, a z tyłu przebierańca był koński ogon przyczepiony do mniejszego rzeszota, również pionowo przytroczonego; - kominiarze ubrani na czarno, z cylindrami na głowie, a przy pasku nieśli woreczek z sadzą; - diabły w czarnych obcisłych trykotach, z czerwonymi rogami na głowie, ogonem i widłami; - pajace - ubiór jasny we wzorzyste pasy, z dzidą na głowie, a w rękach rózgi lub pejcze, biegali najszybciej z całego zespołu. Przed Siwkami uciekały dzieci i młodzież, aby nie oberwać kilku batów, bądź nie być oblanym wodą. Kominiarze doganiali dziewczęta i obłapiali je rękami czarnymi od sadzy, a kobiety starsze i młodsze delikatnie muskali sadzą po twarzach. Nad całością imprezy czuwało dwóch - trzech barwnie przebranych jeźdźców na koniach, które miały wstążki wplecione w grzywy i ogony. Na końcu pochodu jechał wóz konny z muzykantami. Stary obyczaj ewoluował i obecnie korowód siwków jest charakterem bardziej zbliżony do happeningu. Bywały lata, że organizowaniem Siwków zajmował się Dom Kultury. Kostiumy i postaci biorące udział we współczesnych Siwkach inspirowane są między innymi przez współczesne wydarzenia artystyczne, bądź życie codzienne. W roku ubiegłym, oraz w roku bieżącym Siwki zorganizowane były przez członków Ochotniczej Straży Pożarnej. Życie niesie zmiany, dlatego zmieniają się również Siwki. Szkoda, że zmieniają się aż tak bardzo. Tekst: Eugenia Świetlińska - Pięta Foto wykonane przez mieszkańców Kębłowa w latach 1974 - 2007 Wolsztyn, 9.04.2007
|